Fiskus uważa sprzedaż wierzytelności własnych za przychody pasywne. W konsekwencji firmy, które często korzystają z tego rozwiązania, by poprawić swoją płynność finansową, mogą łatwo utracić prawo do ryczałtu od dochodów spółek.
Przedsiębiorcy często korzystający z tego rozwiązania, najpierw sprzedają towar lub usługę kontrahentowi, a zaraz potem zbywają swoją wierzytelność (100 proc.) faktorowi (np. bankowi bądź firmie faktoringowej) za stosowną opłatą, najczęściej z prowizją. To jednak może wykluczyć stosowanie estońskiego CIT.
Fiskus traktuje bowiem wpływy ze sprzedaży wierzytelności własnych jako przychody pasywne, a przepisy wykluczają korzystanie z estońskiego CIT, jeżeli działalność operacyjna przynosi mniej niż połowę przychodów brutto (z VAT) osiągniętych w poprzednim roku podatkowym. Słowem, spółka nie ma prawa do ryczałtu, gdy jej przychody pasywne (np. z wierzytelności, z odsetek, poręczeń, gwarancji) wynoszą 50 proc. lub więcej przychodów ogółem. Wynika to z art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT.
Ustawodawca chciał bowiem, aby estoński CIT wybierały spółki zajmujące się produkcją i sprzedażą, a nie firmy z sektora finansowego. Okazuje się jednak, że pozostałe też mogą mieć problem. Niekorzystna wykładnia fiskusa może pokrzyżować plany przejścia na ryczałt (zwany estońskim CIT) tym spółkom, które przysługujące im wierzytelności z tytułu dostaw towarów i świadczenia usług zbywają na rzecz banku lub firmy faktoringowej.